,,Cokolwiek czynicie wszystko na chwałę Bożą czyńcie"
1 Kor 10, 31

Strona główna

Rap gra

Poleciałeś. Fakt poleciałem

wtorek, 2 października 2018

Skejt rozkimina #2 - Vietnam War

,,Im not a tourist I live here"
źródło:Pinterest
   Plac Dąbrowskiego nocą, jedno z moich ulubionych miejsc w Łodzi. Światło świeci, tramwaje jeżdżą, ludzie wracają do domu z roboty albo na odwrót, my skejci jeździmy. Na latarnianych głośnikach miasto puszcza ,,Psząśniczkę" pod dźwięk moich kółek, gdy robię powerslida. Cieszy to, że każdy łódzki skejcik odcisnął swojego vansa na tym marmurowym flacie. Cieszy to, że na łódzkiej scenie pojawiają się nowe twarze, młode wilcy, które szybko gonią czołówkę lokalnej sceny, jak i ogólnopolską. Trzymajcie się mocno dechy, żeby nie porwał was melanż, czy inne kłamstwa tego świata nie zrzuciły was z deski. Z fartem, z Jezusem, wybierz sobie.
Kozak akcją na PD było ostatnio jak chłopaki przywieźli własnej roboty kicker, plus resztę znalezionych po drodze użytecznych śmieci, DIY. Zbuduj z ekipą, śmigaj z ekipą.
   Gdy robi się już późno nastaje miejska cisza, śpisz ale czujnie, żeby usłyszeć poranny budzik do roboty. Na PD słychać jedynie tramwaj, deskorolkę i gadającą kwiaciarkę. O każdej porze możesz kupić u niej kwiaty. Ja kupowałem tam już na wszystkie możliwe okazje i zawsze padał ten tekst: kwiaty dobiera się w bukiet nieparzyście, na szczęście. Nie wiem, czy ona bardziej wierzy w te głupoty, czy po prostu chce ode mnie wyciągnąć kolejne 2,50 za różę. Dzisiaj akcja jest specjalna, bo jest okazja, więc magiczna buteleczka z procentowym płynem poszła w ruch. Kwiaciarka i jej znajomi dają przedstawienie, bo Teatr Wielki już zamknięty. Ja z ziomkiem, pojedyncze osoby na przystankach słuchają ich rozmów coś o jakimś weselu, córce, kuzynce, zaproszeniu na sernik - kogel mogel galimatias, Edyta Gepperd - Szukaj mnie.


   My z ziomkiem też delikatne piwko - przedszkolaczek Tuborga, bo EBe zajęło się rapami, a nie ważeniem piwa. Noc, brak straży miejskiej sprawia, że PD przyciąga ludzi z większym kalibrem procentowym. Na ławce obok nas trzech panów, typu co żona i dzieci śpią , a auto w kombi stoi pod blokiem pakuje bimberek w butelce po coca-coli. Nazwaliśmy ich Black, Red & White, bo tak byli ubrani, jak z reklamy mebli. Jeden na biało, drugi na czerwono reprezentował kadrę Anglii. trzeci na elegancko, na czarno, gruby, łysy w koszuli polewał - ,,jestem barmanem na tym dancingu".
Ścięło tej nocy jak na lato, my na długo, chłopaki na krótko, wniosek: albo procenty rozgrzały, albo piją od południa. Rozmowy jednak kulturalne, o życiu, śmierci i podatkach. Potem spacer na przystanek, gdy zaczęło padać i powrót na ławeczkę jak jeszcze padało. White odpadł po drodze, najwyraźniej był z cukru.
Jamie Thomas pro model.
   Może 50-50 na mureczku przy czwórce? Nie ma szans, bo od dłuższego czasu siedzi na nim okrakiem ziomek popijający piwko z przewieszonym przez szyje sznurkiem...torba? Nie M16. 
,,He serve in Vietnam", nie nie przeczytaj jeszcze raz, z amerykańskim akcentem na słowie ,,Vietnam".
,,He serve in Vietnam"
ooo dokładnie, polski Wietnam amerykańskiemu nie równy. Gościu był za duży na tunelowego szczu...przepraszam hmmm hmm...He was too big for a tunnel rat, to look for small Vietcong soldiers a few meters underground narrow corridors.
What happened to him?
Ziomek stanowił jednak zbyt duże zagrożenie dla innych, bo zawinęli go tajniacy z policji przyjeżdżając białym oplem. Pokazali blachy, łoki-toki, krótkofalówka, mikrofalówka. Chcieli być jak Majami, wyszło jak Czarek i Arni. Żadna grupa mokotowska, tylko plastikowa atrapa M16, ale piwo prawdziwe, bo kończył je na ich oczach. Nic nie może się zmarnować, wstał, bo go podnieśli, a może żeby nie dostać wilka, a może jednak kultura picia.

1 komentarz: