
Widziałeś Arkę Noego na Woodstocku? Znasz ,,taki duży, taki mały". Słyszałeś o świętych? Święci to byli w średniowieczu, święty Franciszek, ten co gadał ze zwierzętami, bliżej współczesności to ojciec Pio - ten stary co miał pokrwawione ręce, z Polski to na przykład siostra Faustyna - ta, która widziała Jezusa na dyskotece. Kto może zostać świętym? Księża, zakonnicy, siostry zakonne? Tylko oni? Co zrobisz, taka robota. A czy na świętego nadałby się surfer?
Brazylia, słońce, Canarinhos, ,,yyyyy cytrynka, oliwka, tomato", karnawał, dziewczyny w bikini na plaży i surferzy łapiący falę. Raj na ziemi. Każdy Polaczek chciałby tam spędzić wakacje, a jak tam jest na co dzień? Ładne domki z pięknymi ludźmi, samochód w garażu, wszystko porządnie ogrodzone, tak żeby nie widzieć. Czego? Innych, dzieci w brudnych koszulkach, na których niezdarnie widnieje napisane flamastrem Neymar Jr. Dzieci, które gonią na bosaka za obdarta piłką, brud na stopach, a nie jakieś Magisty. Tu dzieci nie strzelają z palców, jak u nas raperzy na klipach, tu nie jest to zabawne.
![]() |
| źródło: guidoschafer.com.br |
,, Jednego co jeszcze brakuje: sprzedaj wszystko co masz, rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź ze mną."
Przeczytał i wstąpił do seminarium w Rio. Tak przez kilka lat studiował, pracował, pomagał potrzebującym i przez cały ten czas...surfował.Nad wodą imprezował ze znajomymi, łapał falę, rozmawiał w ciszy z Bogiem. Wiara w żaden sposób nie powstrzymywała go w jego pasji, czego świadectwem jest fakt, że założył grupę modlitewną ,,Surferzy Maryi". Wraz z młodymi ludźmi, wierzącymi czy niewierzącymi modlił się, wygłupiał i surfował. Morze było dla niego miejscem wyjątkowym. Jego znajomy, benedyktyn Roberto Lopes, usłyszał kiedyś od Guida, że ,,chciałby umrzeć w morzu, gdyż dla surfera morze jest jakby częścią jego DNA".
![]() |
| źródło: surfertoday.com |
Tak właśnie nasz surfer żył na brudnych ulicach Rio de Janeiro, normalna normalność, tu za chwilę miał święcenie diakonatu, tu wraz z przyjaciółmi skoczył na wieczór kawalerski pary z jego modlitewnej ekipy. Właśnie w ten wieczór także surfował, łapiąc wymarzoną falę przy zachodzącym słońcu. Tym razem było inaczej, spadł z deski, coś uderzyło go w głowę, stracił przytomność i utonął. Niektórzy twierdzili także, że fala skręciła mu kark. Jak było naprawdę, Bóg wie.
Guido zmarł w wieku 34, zmarł robiąc to co kocha.
![]() |
Relikwie, w tym deska Guida.
źródło: postulazionecausesanti.it
|
Tak patrzę na tego Schaffera i nadal myślę, on świętym? Nie uzdrawiał, nie gadał ze zwierzętami, nie lewitował, nie miał objawień, no żadnych fajerwerków. On nie pasuje. Wiem już jednak, że się mylę, bo Guido pasuje idealnie. Widzę, że Arka Noego miała rację śpiewając: ,,taki duży, taki mały może świętym być" na Woodstocku, bo w sumie Guido Schaffer swoim życiem dośpiewał: ,,taki ja i taki Ty może świętym być". Sam sobie stworzyłem obraz świętego jako osoby nieskazitelnej, bez grzechu, osoby, która za życia robiła takie cuda, że głowa mała. Stworzyłem wizerunek nadczłowieka, superbohatera, który nie ma gorszego dnia. Napisałem powyżej ,,Przeczytał i wstąpił do seminarium w Rio". Przeczytał i wstąpił, no poleciałeś teraz, tak po prostu od ręki podjął decyzję i ani chwili się nie wahał? Ja sam, aż trzęsę się i chodzę nerwowo jak wybieram piwo w monopolowym, a co dopiero musiał czuć Guido jak stwierdził, że powinien wstąpić do seminarium?
Ja to ja , wybór piwka to tylko potrzeba - suszy, więc trzeba to ugasić, wypijam i potrzeba jest zaspokojona, chill.
Surfer natomiast musiał rozeznać powołanie, czyli swoje pragnienie, a to coś co dobrze rozeznane daje pokój w sercu, satysfakcję na co dzień, jednak zawsze nie będzie miał on 100% pewności, że jest to właśnie to co jest jego powołaniem. Człowiek przecież nie kawałek mięsa i wiele emocji na jego myślenie oddziałuje. Wynika z tego, że wewnętrznego pragnienia nigdy nie da się zaspokoić w pełni, jednak z drugiej strony to największa jego zaleta, bo nigdy Ci się to nie znudzi, zawsze będzie Cię ,,suszyło" w dobrym tego słowa znaczeniu.
![]() |
| Deska Guida źródło: forosdelavirgen.org |
Jestem przekonany, że nasz surfer nie raz miał ciężki dzień w robocie, nie raz miał poprawkę w seminarium, nie raz pomagając potrzebującym zdawał sobie sprawę, że wszystkim nie pomoże, nie raz spadał z deski próbując ujarzmić falę oceanu. Pytał siebie, po co ja to wszystko robię? Może nawet, to jest bez sensu. Myślał tak jak każdy z nas. Wpadła mi myśl, że gdyby tu teraz siedział ze mną, z Tobą i tak słuchałby tego wyliczania jak to się na co dzień jemu nie udawało, że codziennie nie jest kolorowo, powiedziałby: I co z tego?! Wstałby, wziąłby swoją deskę i poszedłby surfować, sam, z przyjaciółmi, z Bogiem, bo w życiu nie warto siedzieć na kanapie.
Guido Schaffer módl sie za nami skejcikami.






